Przypominamy o tym nieprzypadkowo, wszak ocena postawy podopiecznych trenera Pawła Janasa w pierwszej części sezonu 2009/2010 nie może nie uwzględniać sytuacji, w jakiej klub z al. Piłsudskiego znalazł się przed kilkoma miesiącami.
Nie zamierzamy wdawać się teraz w ocenę roli, jaką Widzew odegrał przed laty w tzw. aferze korupcyjnej. Ale pod względem prawnym sytuacja była jasna – związek powinien przywrócić łodzian do ekstraklasy, jednak tego nie uczynił.
Dlatego Janas wcale nie miał aż tak łatwego zadania, jak niektórzy sądzą. Zwłaszcza w ostatnich dniach przed początkiem rundy jesiennej. Niektórzy piłkarze w mniej lub bardziej oficjalny sposób dawali do zrozumienia, że kolejny sezon spędzony nie z ich winy na zapleczu ekstraklasy jest dla nich wielkim rozczarowaniem. Na szczęście były selekcjoner reprezentacji Polski zdołał w wystarczającym stopniu zmobilizować kluczowych zawodników.
Oczywiście, mamy świadomość, że spore znaczenie dla faktu, iż nie doszło do rozpadu zespołu, miała deklaracja właściciela klubu Sylwestra Cacka, który utrzymał pensje i premie graczy na tym samym poziomie, więc siłą rzeczy niektórzy z nich zarobili nawet więcej, niż wpłynęłoby na ich konta w ekstraklasie.
Zresztą generalnie nie sposób nie podkreślić uporządkowanej sytuacji organizacyjno-finansowej, w której dziś znajduje się klub z al. Piłsudskiego. Spora rzesza piłkarzy naprawdę nie może na nic narzekać. Jasne – widzewiacy często irytowali wiernych kibiców. Zdarzały im się proste, niewymuszone błędy, które czasem kończyły się nieciekawie. Denerwujące były niektóre wręcz infantylne tłumaczenia po wpadkach.
Ale nie przesadzajmy z narzekaniami. Widzew absolutnie zasłużenie zajmuje pierwsze miejsce, z siedmiopunktową przewagą nad trzecim zespołem w tabeli. Siłą drużyny Janasa było to, że rywale nie byli w stanie przewidzieć, z której strony grozi im największe niebezpieczeństwo. Tym razem nie było już tak, że gola mógł zdobyć tylko Marcin Robak, choć to on znów był najskuteczniejszy w zespole. Fani często psioczyli na obrońców, ale drużyna straciła zaledwie osiem bramek (kolejne zespoły w tej klasyfikacji już siedemnaście). Widzew jest dziś o krok od ekstraklasy.
Na koniec wspomnijmy o Pucharze Polski. Jak dotąd Widzew raz miał okazję zdobyć to trofeum, przez wielu nieprzypadkowo nazywane najkrótszą i najprostszą drogą do europejskich pucharów, w 1985 roku. W tej edycji PP tego nie powtórzy, został bowiem po raz kolejny wyeliminowany przez Ruch Chorzów (który zagrał w Łodzi bez kilku podstawowych graczy). Od kilku lat działacze Widzewa zapowiadają, że poważnie potraktują puchar i nic z tego nie wynika. Może w przyszłym roku wreszcie się uda?
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?