Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownice banku naciągały klientów na kredyty, ludzie zaciągnęli zobowiązania na milion złotych

Dorota Grąbczewska
Dorota Grąbczewska
W gminie Dąbrowice wrze jak w ulu. Wszystko za sprawą dwóch pracownic dąbrowickiego oddziału Banku Spółdzielczego w Krośniewicach, które naciągały ludzi na kredyty. Jak udało się nam wstępnie ustalić, pokrzywdzonych jest 36 osób, które na rzecz pracownic banku zaciągnęły zobowiązania o łącznej wartości ok. miliona złotych. O sprawie poinformowaliśmy po raz pierwszy we wtorek. Teraz prowadzi ją już Komenda Powiatowa Policji w Kutnie, która najprawdopodobniej przekaże dokumenty do Prokuratury Rejonowej w Łęczycy z wnioskiem o wszczęcie śledztwa.

- Przygotowujemy dokumenty do Prokuratury Rejonowej w Łęczycy o wszczęcie śledztwa z art. 297 kk, czyli o oszustwa kredytowe - mówi nadkomisarz Zbigniew Gruszczyński, naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego w Komendzie Powiatowej Policji w Kutnie. - Dwie pracownice banku, dyrektorka i podległa jej pracownica, namawiały klientów do zaciągania preferencyjnych kredytów rolniczych, jakie są zwykle przyznawane w przypadku gradobicia, suszy i podtopień. Sprawdzimy czy były w ogóle podstawy do udzielania takich pożyczek, oraz kto zatwierdzał wnioski i podpisywał je do realizacji. Ze wstępnych informacji wynika, że poszkodowanych jest wiele osób, na kwotę ok. miliona złotych, niektórzy brali kredyty na kilka a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przestępstwo oszustwa bankowego zagrożone jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.

W Dąbrowicach wciąż najważniejszym tematem rozmów są nieuczciwe pracownice banku i "afera kredytowa". Mieszkańcy mają nadzieję, że wreszcie proceder zostanie zakończony, a panie poniosą konsekwencje prawne swoich działań. Ludzie dziś zachodzą w głowę jak to możliwe, że obie panie chodzą z podniesioną głową i nic sobie nie robią z krzywdy jaką wyrządziły innym.

- Najdziwniejsza jest jednak postawa zarządu banku, który tylko odwołał dyrektorkę z funkcji i przesunął ją... do działu kredytów w centrali w Krośniewicach - mówią mieszkańcy. - To skandal. Skoro znalazły się czarne owce to bank w trosce o swoją reputację od razu powinien panie zwolnić, albo przynajmniej zawiesić w wykonywaniu pracy. Każdy biega teraz do banku, by sprawdzać stan swojego konta.

Sprawa wyszła na jaw, gdy okazało się, że klienci banku mają zablokowane konta, a do ich domów puka komornik upominając się o spłatę należności.

- Sami sobie jesteśmy winni- mówią dziś poszkodowani.- Zaufaliśmy tym paniom. Przecież one wychowały się w Dąbrowicach, chodziły z nami do szkoły, wiele lat pracowały w tym banku. Wydawały się bardzo wiarygodne. Żyrowały kredyty. Niestety, zostaliśmy nabici w butelkę.

Mechanizm działania pracownic banku był podobny, choć w każdym przypadku nieco go modyfikowały. Dziś poszkodowani przyznają, że popełnili błąd. Niektórzy nawet nie czytali podsuwanych im do podpisu dokumentów, przygotowywanych przez nieuczciwe pracownice banku. Wierzyli im na słowo, a dziś rwą sobie włosy z głowy, gdyż ich konta zostały w banku zablokowane, a sami muszą spłacać kolejne raty.

- Znam kobiety ze szkolnej ławy - mówi pan Paweł. - Poprosiły, abym im pomógł, bo są w trudnej sytuacji materialnej. Chciały, abym zaciągnął dla nich kredyt na 12 tys. zł. Przygotowały mi kilka umów z bankiem, na mniejsze kwoty. One żyrowały mój kredyt i miały go spłacać. Już w grudniu 2010 r. pojawił się problem, bo rata 1.700 zł nie wpłynęła na konto. Poprosiły, abym zapłacił tę ratę za nie, a one wkrótce oddadzą mi pieniądze. W marcu zapłaciłem kolejną ratę w wysokości 1.700 zł.

Pan Paweł prowadzi 5-hektarowe gospodarstwo rolne. Jak mówi, dopiero, gdy sprawdził wszystkie konta, okazało się, że suma jego kredytów dla obu pań sięgnęła aż 26 tys. zł.

- Mój błąd, nawet nie czytałem przygotowanych przez nie umów. Zawierzyłem im, a dziś po nocach nie mogę spać - mówi mężczyzna. - Chodzę skołowany, chyba będę musiał sprzedać ziemię, aby spłacić należności. Moją sprawą zajęła się siostrzenica, która pracuje w kancelarii adwokackiej.

W podobny sposób dwie pracownice banku naciągnęły żonę pana Czesława.

- Dyrektorka i jej pracownica z banku poprosiły mnie o pomoc finansową - mówi kobieta.- Okazało się, że mogę wziąć kredyt 10 tys. zł na jedną panią i 16 tys. zł na drugą. Oczywiście wszystko było przygotowane w kilku umowach. Trochę mnie to zaskoczyło, bo gdy wcześniej chciałam wziąć 2 tys. zł pożyczki, to ten bank mi odmówił. Ale widać tym razem było to możliwe. Obie panie były żyrantami, ale co ciekawe, wśród żyrantów była też inna osoba.
Strach przed odpowiedzialnością i prokuratorem sprawił, że kobiety najprawdopodobniej znów zaciągnęły kredyt i spłaciły z odsetkami najbardziej awanturujących się klientów.

- Gdyby te panie regularnie spłacały kredyty ludzi, pewnie długo mogłyby żyć dostatnio, a sprawa nie wyszłaby na jaw - przyznają mieszkańcy.

Zapytaliśmy byłą dyrektorkę, oddziału, która prosiła ludzi o zaciąganie dla niej kredytów jak się czuje z tym co zrobiła?

- Trwa postępowanie wewnętrzne i do czasu jego zakończenia nie chcę rozmawiać - powiedziała nam spokojnym głosem urzędniczki, jakby sprawa jej nie dotyczyła.
Początkowo zarząd Banku Spółdzielczego w Krośniewicach próbował nie mówić o problemie. Teraz przyznaje, że w oddziale prowadzona jest wewnętrzna kontrola i monitoring .

- Bank w Krośniewicach poinformował nas o problemach i w kwietniu wszczęliśmy kontrolę, która wciąż trwa - potwierdza tę informację Tomasz Łysiak, dyrektor departamentu komunikacji w Mazowieckim Banku Regionalnym w Warszawie.

Odpowiedź:
Zarząd Banku Spółdzielczego w Krośniewicach monitoruje sytuację związaną prawdopodobnym udzielaniem na terenie jednego z oddziałów banku pożyczek prywatnych pomiędzy osobami fizycznymi, w czym mieliby brać udział niektórzy pracownicy oddziału. Żadnego oficjalnego pisma, nie otrzymaliśmy. Dotarły do nas sygnały, dlatego też polecono objęcie tego oddziału monitoringiem. O szczegółach nie można mówić, gdyż są to sprawy na obecnym etapie objęte tajemnicą bankową. Niemniej zarząd banku kierując się zasadami ostrożnego działania wszczął wewnętrzne postępowanie wyjaśniające oraz zwrócił się do audytu banku zrzeszającego o wdrożenie postępowania kontrolnego.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto