Tymczasem Łęczycanka od piątku funkcjonuje bez jednego z najważniejszych swoich organów - rady nadzorczej. Wcześniej z członkostwa w radzie zrezygnował Karol Zieliński.
- Naprawdę nie wiem, co teraz będzie. Ta decyzja mnie zaskoczyła, nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, zwłaszcza że widziałem zalety tej rady - twierdzi Janusz Muszyński, prezes Łęczycanki.
W skład rady nadzorczej wchodzili też początkowo: Waldemar Augustyniak i Krzysztof Urbański. Ich udział jest jednak dyskusyjny. - Mam protokół z posiedzenia, na którym Augustyniak i Urbański zrezygnowali ze swojego udziału w radzie, na tym dokumencie opieramy się - mówi Muszyński. - Nie możemy jednak pominąć ich zdania w tej sytuacji, bo oni czują się pełnoprawnymi członkami rady. Myślę, że przeprowadzę z nimi rozmowę na ten temat - dodaje.
W tej sytuacji pod znakiem zapytania stoi nadzwyczajne walne zgromadzenie, które spółdzielcy zwołali właśnie w celu odwołania rady. Rezygnacja pozostałych jej członków oraz niepewny stan prawny uczestnictwa w radzie Augustyniaka i Urbańskiego mogą doprowadzić od razu do ponownych wyborów. Problem w tym, że nowy zarząd nie wie, jak ma tę sprawę rozwiązać. - Napiszę do Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych i poproszę o radę. Muszę zastanowić się, jak ten problem rozwiązać - twierdzi Muszyński.
Przypomnijmy, że nadzwyczajne walne zgromadzenie zwołało 355 spółdzielców. Na zebraniach cząstkowych chcieli odwołać poszczególnych członków rady. Pierwsze miało odbyć się w środę. Co będzie dalej, na razie nie wiadomo. Wszystko zależy od tego, jak potraktowani zostaną dwaj członkowie, których nowy zarząd od początku nie wliczał jednak do składu rady. Czy teraz zarząd zmieni swoją decyzję?
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?