MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tylko u nas: Ojciec Włodzimierz z Irkucka na Syberii o katolikach, nie tylko Polakach ZDJĘCIA

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Tylko u nas: Ojciec Włodzimierz z Irkucka na Syberii, gdzie wiara jest żywa
Tylko u nas: Ojciec Włodzimierz z Irkucka na Syberii, gdzie wiara jest żywa Archiwum ojca Włodzimierza Sieka
Specjalnie dla Dziennika Łódzkiego Włodzimierz Siek– werbista, proboszcz Katedry pw. Niepokalanego Serca NMP w rosyjskim Irkucku na Syberii, mówi o tamtejszych katolikach

Największa terytorialnie diecezja rzymskokatolicka na świecie, to diecezja św. Józefa na terenie Rosji, na Syberii. Jej obszar obejmuje około 10 mln km kw. W jej skład wchodzi pięć dekanatów. Stolicą diecezji, liczącej oficjalnie około 50 tys. wiernych, jest katedra w 700-tysięcznym Irkucku, a jej proboszczem i wikariuszem generalnym, pracującym tam od ponad 20 lat, urodzony w Radomiu werbista Włodzimierz Siek. Prawdę mówiąc, sam nie wie dlaczego akurat to zgromadzenie.

– Gdybym nie był wierzący, to powiedziałbym, że to przypadek, ale u Pana Boga nie ma przypadków – mówi. – Kiedyś moja siostra zaszła do katedry w Radomiu i tam akurat prymicję miał jeden z werbistów pracujący w Kolumbii. Przyniosła do domu obrazek. I to mi jakoś utkwiło w pamięci. Potem jeszcze na Jasnej Górze dostałem książkę „Werbiści w Polsce”. To powołanie dojrzewało we mnie, a chciałem pomagać tam, gdzie jeszcze nikt nie pomagał.

Pierwsza placówka ojca Włodzimierza to Baranowicze na obecnej Białorusi. Tam, jak mówi, zaczęła się jego miłość do Wschodu, choć myślał początkowo też o Amazonce. W parafii Matki Bożej Fatimskiej był wówczas proboszczem obecny biskup Jerzy Mazur.

– To był czas odrodzenia katolicyzmu po latach prześladowań – mówi. – Tu na Wschodzie, nasza posługa zaczyna się nie od zera, ale poniżej zera. Było tam bardzo dużo Polaków.

Błagowieszczeńsk na granicy z Chinami, czyli po rosyjsku Zwiastowanie, to kolejna placówka ojca Włodzimierza w Rosji. Jak tam trafił?

– Aleksander Rynieński to człowiek, który, kiedy przyjechał do Błagowieszczeńska, zobaczył stojący tam kościół katolicki, ale jeszcze przed drugą wojną zabrany wiernym i przekazany prawosławnym – kontynuuje ojciec Włodzimierz. – Napisał do Ojca Świętego, naszego Jana Pawła II i opisał sytuację, a list zakończył prośbą, aby przysłać księdza, to wówczas odrodzi się parafia. List dotarł do Ojca Świętego. Dziekan z Władywostoku przyjechał na miejsce, zobaczył i tak w końcu tam trafiłem. Obsługiwaliśmy też parafię w mieście Swobodny. To nie są duże wspólnoty, po około 50 wiernych. Tam też byli Polacy, ale niewielu.

Obecnie ojciec Włodzimierz posługuje w Irkucku.

– Przed pandemią mieliśmy tu dwa kościoły, ale formalnie są tu dwie parafie. Wcześniej byliśmy bowiem też w starym polskim kościele, ale wyproszono nas stamtąd i już nie wpuszczono. Wszyscy katolicy gromadzą się obecnie w katedrze konsekrowanej w 2000 roku przez biskupa Jerzego Mazura. Oprócz Irkucka obsługujemy jeszcze parafie dojazdowe, jak choćby w Majsku. Jest też Wierszyna, ale tam jest ksiądz z Polski. Jeśli chodzi o Polaków, jest dość duża grupa w Irkucku, ale nie największa. Tu najwięcej jest Ormian rodem z Gruzji, którzy uciekli przed prześladowaniem Turków. W parafii mamy ponadto Litwinów, Białorusinów. Są też Buriaci, a nawet Chińczycy, Mongołowie i jeden Koreańczyk. Jest też rzesza studentów zagranicznych. Taka to istna wieża Babel. Tak więc katolik, to nie tylko Polak. Nieraz jak ktoś mówi, że my to polski Kościół, wtedy prostuję mówiąc, że owszem Kościół, ale katolicki. Tą wielonarodowość podkreślam zresztą w liturgii. Choćby w najbliższą niedzielę, Ormianie będą mieli swoją część wspomnianej liturgii. To dlatego, że mamy kolejną rocznicę ludobójstwa Ormian. Będą święta innych narodowości, to podkreślimy ich tradycję. Jeśli chodzi o naszych rodaków, są to potomkowie zesłańców, ale także – jak w Wierszynie – tych, którzy w 1910 roku przybyli tu w poszukiwaniu lepszego życia. Zróżnicowanie jest też wśród duchowieństwa. Ja jestem Polakiem, a mam wikariuszy Indonezyjczyka i Hindusa. To samo siostry zakonne – są dwie z Polski, Białorusinka, Słowaczka oraz Indonezyjka – mówi.

Jak wygląda praca duszpasterska na Syberii?

– Mamy sporo grup parafialnych, są przeróżne formy aktywizacji katolickiej. Pyta pan o język polski? Był czas, że mieliśmy nauczycielkę z kraju, nauczającą języka, ale potem to się skomplikowało ze względu na kwestie wizowe – kontynuuje. – Są jednak zajęcia we wspólnocie polskiej, działa Polska Kulturalna Autonomia Ogniwo. Tam są regularne zajęcia. Ci, którzy chcą się uczyć, mają możliwość.

Na pytanie, jaka jest wiara katolicka w Rosji, nasz rozmówca odpowiada bez namysłu, że jest żywa. Co to oznacza, jak to pojęcie interpretować? 

– Jest autentyczna, tak jakby tutejsi katolicy chcieli nadrobić stracony czas. Jest też spontaniczna, tradycyjna. Na niedzielne dwie msze święte o 11.30 i 18 przychodzi od 120 do 300 ludzi. Nadchodzi jednak czas, jak my tu mówimy, świętego kartofla, czyli ogrody i dacze, to wtedy przegrywamy z tą realnością, bo to podstawa utrzymania. O dziwo, więcej ludzi jest późną jesienią, czy nawet zimą, kiedy są trzaskające mrozy. Na Wielkanoc i Boże Narodzenie wiernych jest już znacznie więcej – dwa razy tyle. Dodam, że chętnie uczestniczą w nabożeństwach, włączają się aktywnie. Choćby Droga Krzyżowa – prosimy nieraz wiernych, żeby sami przygotowali rozważania na poszczególnych stacjach. Przy niesieniu krzyża zmieniają się, każdy chce nieść, nieważne, czy to kobieta, czy mężczyzna. Ale też powiem ciekawostkę o syberyjskim katolicyźmie. Mój znajomy lama mówi mi, że moje parafianki też przychodzą do niego, chociaż może bardziej ze względu na medycynę tybetańską. Ale wiążą też wstążeczki tybetańskie. Tak, chodzą też do szeptuch, babć. Jeśli chodzi o jakieś szczególne sytuacje, to przez kilka lat robiliśmy przy katedrze szopkę bożonarodzeniową z lodu. Musiałem jednak zrezygnować, bo wykonawcy zażądali sobie dużych pieniędzy. Inne tradycje świętowania zbliżone są do tych znanych z kraju. Dlaczego?Uczyliśmy tradycji związanych z Polską. Ludziom potrzebne jest to i z radością przyjmują zwyczaje te doskonale nam znane. Często pytają mnie, jaki jest dzisiejszy Kościół katolicki w Rosji. W czasach pierestrojki była moda na Kościół, ale był słomiany ogień, bo kiedy ludzie zrozumieli, że być katolikiem, to chodzić do kościoła, uczestniczyć w katechizacji, rozwijać się, wtedy zaczęło się odejście. Odeszli ci, którzy pobiegli jedynie za modą. Teraz katolicym rosyjski idzie w kierunku pogłębienia wiary, dojrzałości. Problemem jest niewielu kapłanów, a ci co tu są, to z reguły obcokrajowcy. Możemy tu być trzy miesiące, potem trzeba wracać do swojego kraju, przedłużać wizę i wracać. To trudne i kosztowne. Ale to jedyny sposób na nasze tu przeżycie. Są już jednak pierwsze powołania. Choćby z mojej parafii mam już dwóch kapłanów, a w seminarium jest kleryk – mówi.

Zbliża się Boże Ciało, jakże polskie święto, kiedy to wychodzimy na ulice manifestować swoją wiarę. A jak to jest na dalekiej Syberii?

– Nie ma tak okazałych procesji, jak w Polsce – słyszymy. – Owszem wychodzimy z kościoła, ale wszystko odbywa się wokół świątyni. Gdyby było nas więcej, jak choćby w Moskwie, to przeszlibyśmy kilkoma ulicami, tak jak oni. U nas przyjdzie z 200, może 300 osób. Ale miejscowi widzą nas, bo katedra znajduje się obok dużego centrum handlowego. Słychać naszą modlitwę. Ludzie przystają, patrzą, nasłuchują. Oczywiście, że są ołtarze, dzieci sypiące kwiaty, a tu sypią także chłopcy. Modlimy się po rosyjsku. Był czas, że także w języku polskim, ale frekwencja nie była wtedy duża. Prowadzenie mszy po polsku jest zresztą trudne, bo jeśli wyjadę, to wikariusze nie dadzą rady.

Bolączką parafii w Irkucku są sprawy sankcji nałożonych na Rosję oraz młodzieży, czego ojciec Włodzimierz nie kryje. – Ze względu na trwającą wojnę i sankcje nałożone na Rosję, możliwość wyjazdu do Polski jest bardzo ograniczona – mówi duchowny.

– Jesteśmy odcięci od systemu bankowego. Nie ma możliwości przesyłania tutaj pieniędzy. Zresztą byłoby to postrzegane raczej negatywnie i bylibyśmy pod ogromną lupą, jako ci, którzy otrzymują środki finansowe zza granicy. Lecimy więc do Polski po jakieś wsparcie, głosząc choćby w parafiach kazania, ale to też jest teraz utrudnione. Samoloty do Polski nie latają. Jeśli chcemy dostać się do kraju, lecimy do Kaliningradu, a stamtąd autobusem. Kiedyś wylatywało się z Irkucka o piątej rano, a w południe było w Warszawie, z przesiadką w Moskwie. Teraz minimum doba na taki przejazd. Korespondencji też nie można przesyłać, ta z Polski też tu nie dochodzi. Wcześniej przesyłano nam choćby przybory szkolne, ubrania czy słodycze. Te rzeczy są tu dostępne, ale dużo droższe. Jest jeszcze wiele różnych ograniczeń. Zbyt ożywione kontakty byłyby tu obecnie postrzegane raczej negatywnie i nie byłyby mile widziane. Ten wywiad dla was, to kompletnie coś wyjątkowego. Dodam jednak, że nasi rodacy cały czas nas wspierają, a bez ich pomocy nie dalibyśmy rady funkcjonować. Mamy konto bankowe i jeśli ktoś chce nas wspomóc może na nie wpłacać pieniądze. Ludzie wspierają nas, kapłanów także poprzez zamawianie mszy świętych, które odprawiamy tutaj w Irkucku. Ta pomoc ma też inny wymiar, bo czujemy, że nie jesteśmy sami, że stoi za nami rzesza ludzi. Wcześniej jeździliśmy z młodzieżą, byliśmy choćby na spotkaniu z Ojcem Świętym. Dla młodych ludzi spotkanie z Polską było ogromnym przeżyciem, natomiast wstrząsem nasze świątynie, te stare, historyczne. Oni tu praktycznie nie znają wiekowych kościołów. Dopiero u nas niektórzy widzieli stare świątynie. pamiętam jak chodzi i dotykali ścian, podchodzili do mnie i mówili, że tu czuje się ciepło modlitwy. W Rosji jest takie wyrażenie „namodlone ściany” i wtedy właśnie o tym mówili. Po twarzach płynęły im łzy. Byli wzruszeni otwartością polskich rodzin, które przyjmowały ich, jak krewnych. Co więcej, zostawiały im klucze od domów. Dla nich Polska to miejsce wymarzone. Nasz miejscowy konsulat robił też spotkania z młodzieżą, pomagał w wyjazdach. Jako ciekawostkę powiem, że nasz biznes jest tutaj ceniony, nawet w chwili obecnej są Polacy pracujący w branży meblowej, handlowej, turystycznej. Mieszkają tu na stałe, mają rodziny.

Pytam, jaki wpływ ma trwająca wojna na kontakty naszych duchownych z miejscowymi władzami

. – Uczestniczymy czynnie w życiu miasta, w przeróżnych wydarzeniach – kontynuuje kapłan. – Mamy swoje miejsce i swój głos w mieście. Miejscowe władze odnoszą się do nas z szacunkiem, otrzymujemy oficjalne życzenia na Boże Narodzenie, Wielkanoc, od gubernatora, mera, czy rady miejskiej. W dzień moich urodzin gubernator dzwoni z życzeniami. Szczegół, ale jakże ważny. Jako katolicy jesteśmy szanowani przez władze, ludzi i inne religie. No właśnie, inne religie. Mamy bardzo dobre relacje ze wszystkimi chrześcijańskimi wyznaniami i innymi religiami. Spotykamy się regularnie, choćby na radach ekumenicznych przy gubernatorze i merze. Ale spotykamy się nie tylko na oficjalnym gruncie, ale także tak serdecznie. Mam przyjaciela księdza prawosławnego, przyjaźnię się z rodziną luterańską.Mamy też bardzo dobre relacje z buddystami. Najbardziej jaskrawym przykładem współpracy wszystkich religii jest organizacja społeczna, którą wspólnie założyliśmy – Irkucki Nekropol Historyczny. Zajmujemy się starymi cmentarzami. Zjednoczyliśmy się jednak głównie, żeby zająć się sprawą Cmentarza Jerozolimskiego w centrum Irkucka. Spoczywa tam około 120 tysięcy ludzi pochowanych przez 200 lat. Komuniści zniszczyli nekropolię, zrobili tam wesołe miasteczko. Była też dyskoteka. Ludzie bawili się na grobach, w krzakach walały się krzyże. taki widok zastałem tu w roku 1998. To było przerażające. Udało nam się zjednoczyć i teraz nazywa się to Memorialny Kompleks Góra Jerozolimska. Udało się jednak zachować pamięć o tym miejscu. Jest tam prawosławna cerkiew Wjazd Chrystusa do Jerozolimy. Dziś wszyscy wiedzą, że to cmentarz, są alejki z informacjami o tych, którzy tam spoczywają. Ludzie spacerują, czytają. Jest też pomnik postawiony przez władze upamiętniający katolików tam pochowanych. Dodam, że Moskwa sfinansowała w dużej części nasz projekt.
Jak to jest być Polakiem w obecnej Rosji, Rosji czasu wojny, czasu kiedy nasza Ojczyzna jednoznacznie opowiedziała się po stronie Ukrainy? – Tu w Irkucku Polakom zawdzięcza się wiele i nikt tego nie neguje – kontynuuje swoją opowieść kapłan. – Polscy uczeni wnieśli ogromny wkład w poznanie Syberii, Bajkału. Ich nazwiska brzmią do dziś. Mają swoje pomniki, tablice pamiątkowe.

Ojciec Włodzimierz przyznaje, że dobrze czuje się na Syberii, wśród swoich parafian.

– To jest teraz mój dom – mówi stanowczym tonem. – Praca tutaj uskrzydla. Samo społeczeństwo rozwija się, to widać. Tu są perspektywy rozwoju, ale trzeba je dostrzec. Tak, młodzież ucieka do dużych miast, takich jak Moskwa, Petersburg. Ja z kolei uważam, że trzeba zachęcać młodych do pozostania, inwestowania we własny region, miasto. Obecna, trudna sytuacja sprawia, że niektórzy Rosjanie są zagubieni. Tak, są stereotypy, że mówi się, iż Rosjanin to pijak, tak owszem, są problemy. A w Polsce ich nie ma? Są jednak młodzi, którzy odrzucają alkohol, stawiając na zdrowy, nowoczesny styl życia. Musimy też pamiętać, oceniając dzisiejszą Syberię, że to Azja. Tu jest duży wpływ Chińczyków, którzy sprzedają nam swoje nowinki, choćby elektroniczne dużo wcześniej, nawet przed premierą światową. Azjatycki klimat czuje się tutaj, ale też to sprawia, że życie się rozwija.

O takich, jak ojciec Włodzimierz Siek, święty Jan Paweł II zwykł mawiać, że to szaleńcy Pana Boga.

– To wyrażenie odpowiedzialne – kończy. –Jak już wspomniałem, marzyła mi się egzotyka, ale mam ją tutaj na co dzień – jeśli chodzi o przyrodę i ludzi. Jeden dzień nie jest podobny do drugiego. Tutaj duszpasterz nie ma wytyczonych szlaków. Tu trzeba być człowiekiem twórczym. Czy czuję się wspomnianym szaleńcem? To mnie fascynuje, to jest dla mnie ogromna przygoda życia. My, kapłani, nie robimy jednak nic nadzwyczajnego, jesteśmy tu z ludźmi, jesteśmy dla nich. Wielkie słowa? Peszą nas.

Nr konta: PL 53 1140 2004 0000 3302.
Nazwa i adres Banku odbiorcy przelewu: BRE Bank S.A. Internet Banking al. Piłsudskiego 3 90-368 Łódź,

od 7 lat
Wideo

Polacy badają kosmos

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tylko u nas: Ojciec Włodzimierz z Irkucka na Syberii o katolikach, nie tylko Polakach ZDJĘCIA - łódzkie Nasze Miasto

Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto