Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Afera geodezyjna w starostwie. Komisja rewizyjna wskazała winnego

Joanna Kaźmierczak
Joanna Kaźmierczak
Według radnych pomiary geodezyjne zostały przeprowadzone niedokładnie i przez osoby, które nie miały uprawnień.
Według radnych pomiary geodezyjne zostały przeprowadzone niedokładnie i przez osoby, które nie miały uprawnień. fot. Joanna Kaźmierczak
Błędnie wytyczone granice działek i poświadczenie nieprawdy? Policja przesłuchuje świadków w aferze geodezyjnej w Starostwie Powiatowym w Łęczycy. Sprawę badali także radni z komisji rewizyjnej, którzy za zaistniałą sytuację obwiniają Wojciecha Zdziarskiego, byłego starostę, który obecnie jest wicestarostą.

Chodzi o modernizację ewidencji gruntów w 2017 roku w gminie Góra św. Małgorzaty. Według radnych pomiary geodezyjne zostały przeprowadzone niedokładnie i przez osoby, które nie miały uprawnień.

- Po pomiarach działka mojej ciotki zmniejszyła się z 0,73 do 0,47 ha - mówi Łukasz Frątczak, radny gm. Góra św. Małgorzaty, który poinformował nas o tej sprawie.

Prokuratura Rejonowa w Łęczycy prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Modernizacja była robiona za czasów Wojciecha Zdziarskiego, poprzedniego starosty, który teraz jest wicestarostą. Obecny starosta Janusz Mielczarek w marcu złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Osoby, które pełniły funkcje geodezyjne, poinformowały go, że nie wykonywały prac w pow. łęczyckim i nie podpisywały żadnych dokumentów.

- Z uwagi na dobro postępowania nie udzielamy żadnych informacji - ucina pytania Tomasz Jachowicz, zastępca prokuratora rejonowego w Łęczycy.

Kilku radnych zostało już przesłuchanych przez łęczycką policję. Sprawą zajęła się także komisja rewizyjna rady pow. łęczyckiego. Wskazano wiele niedociągnięć, a kilka z nich wskazuje wprost, że ówczesny starosta Wojciech Zdziarski mógł poświadczyć nieprawdę.

O wynikach pracy komisji rewizyjnej rady powiatu poinformowano podczas ostatniej sesji

- W trakcie realizacji prac nie dokonano m.in. odbiorów częściowych - mówi Michał Czekalski, radny pow. łęczyckiego z komisji rewizyjnej. - Spisano zaledwie jeden protokół odbioru końcowego, co oznacza, że odbiór prac został dokonany w sposób niezgodny z przepisami umowy (prace miały przebiegać etapami, po każdym z nich miały być przedstawiane protokoły). Wykonawca zobowiązany był do prowadzenia dziennika prac, który umożliwiał kontrolowanie postępów i jakości prac. Jak ustalono, taki dziennik nie był prowadzony. (...)Wykonawca mógł powierzyć prace podwykonawcom. Składając ofertę zamieścił jednak informacje, że nie zamierza korzystać z podwykonawców, a prace wykona swoimi siłami. (…) W piśmie do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego w Łodzi ówczesny starosta Wojciech Zdziarski wskazał, że jednym z podwykonawców była firma żony kierownika wydziału geodezji starostwa w Łęczycy. Komisja rewizyjna stwierdziła, że wykonanie prac podwykonawczych było sprzeczne z zapisami umowy. W listopadzie 2017 roku zawarto aneks do umowy, z którego wynika, że z przyczyny nadzwyczajnej - powodzi przedłużono termin realizacji prac. Użycie słowa „powódź” przez starostę Zdziarskiego to poświadczenie nieprawdy, ponieważ powodzi w 2017 roku nie było na terenie gm. Góra św. Małgorzaty. Wykonawca nie zapłacił kary umownej za zwłokę, nie prowadził dziennika prac i nie zgłaszał zamawiającemu materiałów potwierdzających realizację poszczególnych etapów prac. Podpisanie takiego aneksu było bezzasadne. Zasadne było natomiast naliczenie kar umownych zgodnie z umową - dodaje Michał Czekalski.

Komisja rewizyjna ustaliła także, że w trakcie prac związanych z modernizacją gruntów były zgłaszane uwagi i zastrzeżenia. Dotyczyły one m.in. braku wymaganych uprawnień zawodowych oraz błędów w czasie ustalania przebiegu granic działek. W grudniu przed odbiorem prac ówczesny starosta Zdziarski otrzymał pismo z Łódzkiego Wojewódzkiego Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego w Łodzi zawierającą skargę radnego powiatowego Zbigniewa Marczaka dotyczącą dopuszczenia do prac osób nieposiadających uprawnień geodety.

- W odpowiedzi starosta łęczycki oświadczył, że kierownikiem prac, który koordynował i nadzorował czynności ustalenia granic był Sławomir Zwierzyński. Ponadto starosta oświadczył nieprawdę udzielając odpowiedzi, że właścicielka działki (wskazany numer) może potwierdzić fakt, że pomiary na gruncie się odbyły. Nie jest to możliwe, ponieważ właścicielka w trakcie pomiarów nie żyła - dodaje Czekalski.

Właścicielka w chwili pomiarów miałaby 108 lat, a nie żyła od ponad 35. W marcu 2021 roku ten sam geodeta wysłał oświadczenie, wyjaśniając, że żadnych prac nie wykonywał, a jego podpis został użyty bezprawnie.

- Panie starosto próbujecie wspólnie z byłym starostą tuszować aferę, za którą on odpowiada. Na posiedzeniu komisji rewizyjnej pan Zdziarski chciał zrzucić odpowiedzialność na szeregowych pracowników wydziału geodezji, twierdząc, że odpowiedzialność za to ponosi były geodeta powiatowy. (…). Jakim trzeba być cynikiem, aby nie zauważyć swoich błędów i niedociągnięć - powiedział Zbigniew Marczak, radny pow. łęczyckiego (PiS).

Co o sprawie myśli starosta?

- Najważniejsze jest to, jakie będą ustalenia prokuratorskie i czy uprawniony geodeta rzeczywiście był w terenie i podpisywał te dokumenty - powiedział Janusz Mielczarek, starosta łęczycki.

Na modernizację ewidencji gruntów starostwo otrzymało dotacje około 200 tys. złotych z urzędu wojewódzkiego. Jeśli prokurator uzna, że podpisy zostały sfałszowane, to wiele wskazuje na to, że pieniądze trzeba będzie zwrócić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto