Coroczna plaga wypalania traw i nieużytków

Mateusz Lipiński: Rozpoczął się okres, w którym coraz częściej płoną trawy. Jakie działania podejmujecie, by ograniczyć ten proceder?
Marek Mikołajczyk: Rokrocznie apelujemy w tym okresie o nie wypalanie traw na przykład na naszej stronie internetowej, a komendant powiatowy informuje poszczególnych wójtów, by Ci nagłaśniali problem w swoich gminach. Takie apele mają za cel uświadomienie społeczeństwa, że podpalanie traw stwarza zagrożenie nie tylko dla środowiska, mienia czy mieszkańców, ale także stanowi zagrożenie w komunikacji drogowe, jeśli pożar wybucha w pobliżu dróg publicznych.

Co grozi osobie, która podpala łąki i czy udało się kiedyś złapać podpalacza na gorącym uczynku?
Wszystko zależy od zaistniałych okoliczności, ale w myśl przepisów możemy taką osobę albo pouczyć albo zgłosić sprawę na policję. Wtedy grozi jej mandat karny. Bardzo rzadko zdarzają się sytuacje, kiedy łapiemy kogoś na gorącym uczynku, bo trzeba pamiętać, że przyjmujemy zgłoszenie i jedziemy do pożaru, który już się rozprzestrzenia.

Czy straż pożarna przyjmuje dużo takich zgłoszeń?
Na 117 wszystkich zdarzeń w tym roku, 46 stanowiły pożary traw. Statystyki krajowe mówią, że 94 proc. pożarów traw to wina człowieka. Musimy wiedzieć, że celowe podpalenia generują niepotrzebne koszty, ponieważ wymagają dużego zaangażowania sił i środków. Wokół Łęczycy mamy wiele łąk i torfowisk, dlatego takie zagrożenia nie muszą być zależne od pory roku. Wystarczy, że będzie sucho.