Zniknięcie ze sportowej mapy miasta siatkówki kobiecej, utrata olimpijczyka Roberta Urbanka, który z powodu niepodniesienia kwoty stypendium przez władze miasta postanowił zmienić klub, biurokratyczne utrudnienia w pozyskiwaniu i rozliczania się z dotacji oraz ich niskie kwoty to niektóre zarzuty wobec magistratu.
- Co zrobiła w tych sprawach komisja sportu? Nic, nie podjęła w ogóle tematu, tak jakby się nic nie stało - mówił zbulwersowany Grzegorz Jasiński, prezes MMKT Łęczyca. To był tylko wstęp do ataku na burmistrza Andrzeja Olszewskiego. Prezes MMKT twierdzi, że jego klub dwa razy otrzymał dotację jedynie na papierze. Tak miało być w 2007 r., kiedy klub otrzymał 20 tys. zł i w następnym roku.
- W listopadzie 2008 r. burmistrz zaprosił mnie do siebie i poprosił o pożyczenie 12,5 tys. z kwoty 15 tys. jaką wówczas nam przyznano. Pieniądze miały zostać w urzędzie, a do nas trafić wiosną - mówi prezes MMKT.- Pieniędzy nie otrzymaliśmy i do dzisiaj nie wiem, co się z nimi stało. Mam nadzieję, że w końcu się dowiem.
Prezes dowiedział się z odpowiedzi, że działalność klubu tenisowego budzi wątpliwości władzy. Głównym problemem według magistratu jest niejasna kwestia uzyskiwania dochodów przez MMKT ze szkoleń dzieci i opłat za użytkowanie kortów, z których klub się nie rozlicza, a także tego, kto sponsorował budowę kortów.
- Zastanawiam się, czy nie trzeba przeprowadzić tam kontroli finansowej i obawiam się, co może z niej wyniknąć - mówi tymczasem Andrzej Olszewski, burmistrz Łęczycy.
- Jeśli chodzi o rzekome pożyczenie pieniędzy, to nie miało to miejsca, a sprawa otrzymywanych przez klub dotacji sportowych będzie dokładnie sprawdzona.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?