- Choć trwa to już od kilku lat, nie jesteśmy w stanie się przyzwyczaić do tego smrodu, który nie tylko uprzykrza nam życie, ale też wpływa na samopoczucie- mówi pan Grzegorz, mieszkaniec Waliszewa. - Pisaliśmy petycje, zwracaliśmy się do władz miasta, problem co prawda znikał, ale tylko na chwilę.
Kłopoty mieszkańców zaczęły się trzy lata temu, kiedy ŁZG zaczęło wykorzystywać biomasę jako źródło wytwarzania energii. Okazuje się jednak, że wszystko odbywa się w zgodzie z literą prawa. Nie ma bowiem odpowiednich uregulowań, które ukróciłyby szkodliwą działalność zakładu.
- Dopóki zakład działa zgodnie z regulacjami, nie możemy nic zrobić, ponieważ nie ma wskaźnika, który określałby uciążliwość zapachu - tłumaczy Marzena Sokołowska, kierownik działu inspekcji skierniewickiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Problem w tym, że brakuje tzw. ustawy odorowej, która regulowałaby i pozwoliłaby rozwiązywać tego typu problemy, które dotyczą sporą liczbę naszych interwencji.
Tymczasem ŁZG do tej pory nie komentowały sprawy. Teraz próba skontaktowania się z zarządem zakończyła się tak samo. - Nie udzielamy żadnych informacji ani wywiadów - usłyszeliśmy w sekretariacie
Władze miasta co prawda interweniowały w tej sprawie w ŁZG, jednak, jak podkreśla burmistrz Andrzej Olszewski, nie można obiecać, że uciążliwy fetor nie wróci, bo firma działa zgodnie z prawem.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?