Impreza została przerwana, zanim tak naprawdę się rozpoczęła. Najbardziej rozżalone były uczestniczki konkursu, które przygotowywały się do niego przez cały dzień.
Tuż po konkursie górę wzięły emocje. Pełno było wzajemnych oskarżeń. Przypomnijmy, impreza została przerwana po tym, jak z sali wyproszono prowadzącą konkurs oraz jednego ze sponsorów. Warunek taki postawiła żona obsługującego wybory miss akustyka.
- Impreza nie odbyła się dlatego, że się jej nie spodobałam. Myślałam, że pracuję z profesjonalistami, tymczasem ta pani zabrała swojego męża, a organizator przerwał wybory, bo nie było osoby, która zajęłaby się nagłośnieniem - mówi Anna Walczak.
- Mnie zmuszono do tego, bym zdjął swój szyld ze sceny i opuścił salę kina, choć byłem jurorem i sponsorem nagrody dla publiczności - dodawał Jan Walczak, brat prowadzącej.
Tłem zajścia miał być domniemany romans akustyka z prowadzącą. Teraz okazało się jednak, że nie było ani romansu, ani scysji pomiędzy paniami. - Byłam tam tylko 5 minut - wyjaśnia Żaneta Marczak, żona akustyka, która miała doprowadzić do przerwania imprezy. - Nie było żadnej kłótni, po prostu jestem w nienajlepszych stosunkach z panią Walczak i z jej bratem. Nie posądzałam jej też o to, że jest kochanką mojego męża. Czemu konkurs nie został przeprowadzony, nie wiem. Wiem, że w konsekwencji decyzji organizatora najadłam się wstydu.
- Odwiozłem żonę i wracałem na konkurs - twierdzi Tomasz Marczak, akustyk - Kiedy dojeżdżałem do Łęczycy, zadzwonił do mnie organizator i powiedział, że imprezy nie ma. Dojechałbym do kina w ciągu pięciu minut.
Emocje studzi też Jan Walczak: - Doszło do głupiej sytuacji, ale scen nie było. Zapewniam też, że siostra nigdy nie była związana z panem Tomaszem. Kiedyś pracowali razem, to wszystko.
Marian Olejniczak, który organizował wybory, zapowiada jednak, że od osób, które wywołały zamieszanie, będzie domagał się zwrotu poniesionych kosztów. - Wybory miss kosztowały 13 tys. zł. Oni muszą to zrekompensować - mówi Marian Olejniczak. - Pan Marczak, który musiał zabrać do domu żonę, przysłał kolegę, który miał go zastąpić. Problem w tym, że prowadząca zabrała odtwarzacz DVD, w którym była płyta z oprawą muzyczną konkursu, w tym z podkładami do wszystkich wyjść na scenę. W tej sytuacji niemożliwe było przeprowadzenie wyborów.
Wygląda na to, że konkurs Miss Ziemi Łęczyckiej doczeka się finału, ale w sądzie.
Szkoda tylko fajnych i pięknych dziewczyn.
PS. Imiona i nazwiska części bohaterów zostały zmienione.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?