Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pensjonariusz DPS spełnił swoje marzenie. Od roku mieszka w swoim remontowanym domku

Mateusz Lipiński
Mateusz Lipiński
Życie Pana Krzysztofa Klimeckiego, pensjonariusza Domu Pomocy Społecznej w Karsznicach w gminie Góra Św. Małgorzaty nie zawsze było "usłane różami" i niestety, często było trudne na jego własne życzenie. Pan Krzysztof dzięki pomocy m.in. dyrektora DPS wyszedł na prostą i dziś jest szczęśliwym człowiekiem. Klimecki jako jedyny pensjonariusz tego typu placówki w województwie łódzkim sam zrezygnował z opieki i dzięki życzliwości dyrekcji domu, zamieszkał po sąsiedzku w domku gospodarczym DPS, w Karsznicach.

- Pomogliśmy mu w realizacji jego marzeń. Odkąd pamiętam, stawiał sobie cel, żeby być niezależnym gospodarzem na "swoim". Udało mu się, co bardzo nas cieszy - opowiada Przemysław Grabarczyk, dyrektor DPS w Karsznicach.

- Bolało mnie to, że jestem wśród ludzi, którzy są zależni od innych. Bezcelowe siedzenie i rytm śniadanie, obiad, kolacja, spanie doprowadzało mnie do szału. Nie mogłem znieść tego nerwowo, przez co zrażałem do siebie innych - mówi Krzysztof Klimecki. - Ten DPS postawił mnie na nogi! Czułem się na siłach, żeby zadbać samemu o siebie. Czułem, że dam sobie rade sam. Pisałem w tej sprawie do różnych instytucji w powiecie i całej Polsce, ale nikt nie chciał mnie zrozumieć.

Dopiero dyrektor Grabarczyk tak naprawdę mi pomógł. Przez rok w tajemnicy załatwiał papierkową robotę i nic mi nie mówił. Teraz wiem, że jestem na swoim i że wszystko co robię, to robię dla siebie - dodaje.

Klimecki nie ma nóg stracił je przez problemy z alkoholem. Amputacja okazała się konieczna po tym jak w 1997 roku, w noc sylwestrową doprowadził do ich odmrożenia. Dziś porusza się dzięki protezom.

- To był dla mnie ciężki okres. Straciłem pracę, rozwiodłem się, byłem nerwowy i załamany, a smutki permanentnie topiłem w alkoholu. Dziś nie piję i nie znoszę widoku osób pijących. W 99 proc. wyzbyłem się swojej natury. Teraz jestem szczęśliwy i chce mi się żyć - mówi z uśmiechem.

Nowy dom pana Krzysztofa jeszcze kilka lat temu przypominał ruinę. Dzięki zaangażowaniu ludzi dobrej woli, prywatnych sponsorów, dom odzyskał blask i dziś nie różni się niczym od każdego małego gospodarstwa na wsi.

- Kiedy tu wszedłem po raz pierwszy, strop walił się na głowę, a na podłodze było 40 cm błota. Wszystko gniło i śmierdziało - wspomina Krzysztof Klimecki. -
Stopniowo remontowałem dom i doprowadzałem ogródek do porządku. Państwo Irena i Ryszard Górscy, którzy prowadzą firmę budowlaną w Kutnie bardzo mi pomogli. Dostarczyli niezbędne do remontu materiały. Pomagają mi też sąsiedzi, którzy są dla mnie jak rodzina. Państwo Wolscy z Karsznic robią mi zakupy i odwiedzają mnie.

Klimecki ma wózek elektryczny, ale stoi on w szopie. Konieczny jest zakup akumulatorów, żeby mógł się nim poruszać. - Starcza mi na opłaty i kolejne, małe inwestycje w mój nowy dom. Wózek stoi, bo trzeba kupić do niego dwa akumulatory. Nie stać mnie na ten wydatek, ponieważ jeden kosztuje aż 860 zł - opowiada gospodarz.

Rentę dla pana Krzysztofa udało się zdobyć dopiero po wielokrotnych interwencjach dyrekcji DPS. Udało się załatwić wszystkie formalności w urzędach. - Będę wdzięczny dyrektorowi i wszystkim, którzy mi pomogli do końca życia - zapewnia Krzysztof Klimecki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto