Po raz trzeci włodarze gminy Witonia będą zajmować się sprawą adaptacji silosów na kompostownię

Od blisko 2 lat o pozwolenie na adaptację dawnych silosów na kiszonkę, na kompostownię zabiega właściciel nieruchomości w Gledzianowie. Gmina w międzyczasie wydała już dwie negatywne decyzje administracyjne. Pierwszą w 19 stycznia 2010 roku, drugą 26 listopada 2010 r.

Po raz pierwszy właściciel zwrócił się do gminy Witonia o wydanie pozwolenia na zorganizowanie kompostowni jesienią 2009 roku. We wniosku napisał, że chce kompostować odpady organiczne, gałęzie, liście, trawę. Miałby gromadzić miesięcznie ok. 1000 ton odpadów.

- Trudno się zgodzić na takie przedsięwzięcie, bowiem wnioskodawca w niewystarczający sposób przekonał nas, że będzie to ekologiczna inwestycja - mówi Mirosław Włodarczyk, wójt gminy Witonia. - Dawne silosy nie nadają się na kompostownię, zwłaszcza że po latach nie użytkowania obiekty uległy dewastacji. Obawiam się, że realizacja tej inwestycji zagrażałaby gminie poprzez skażenie wód, a nawet pobliskich ujęć wody.

W pobliżu silosów jest ciek wodny, tereny błotne z siedliskami ptaków, a najbliższe gospodarstwo zaledwie w odległości 50 metrów.

Z pomysłem organizacji kompostowni w Gledzianowie nie zgadzają się też okoliczni rolnicy. - Nie chcemy żadnej kompostowni, gdyż obawiamy się, że z czasem zamiast gałązki i liście na kompostownię będą trafiać inne odpady i pod nosem powstanie nam cuchnące wysypisko - mówią mieszkańcy.

W czerwcu do silosów przywieziono osady z ubojni Pini Polonia z nadzieją, że będą one tutaj składowane. Reakcja ludzi była wtedy natychmiastowa. Zablokowali samochód Eko-Serwisu, który przywiózł cuchnące osady.

- Będziemy rozpatrywać sprawę po raz trzeci. Tym razem poprosimy wnioskodawcę o sporządzenie raportu oddziaływania na środowisko kompostowni i konsultacje ze społeczeństwem Gledzianowa - dodaje wójt gminy Witonia Mirosław Włodarczyk.