Zginęło 21 sztuk bydła, kilka udało się uratować. Na miejsce przyjechali strażacy i ekipa energetyki. Padłe zwierzeta obejrzał także lekarz weterynarii.
- Prawdopodobnie doszło do przebicia i metalowe elementy wyposażenia obory przewodziły prąd, który zabił zwierzęta - mówi Jacek Wasiak z straży pożarnej w Łęczycy.
Stado należało do Zygmunta Milczarka. Gdy dosżło do nieszczęścia, właściciela akurat nie było w gospodarstwie. Na miejscu był tylko syn pana Zygmunta. To on zauważył, że dzieje się coś niepokojącego.
- W pewnym momencie zaczęło strasznie wiać - opowiada Karol Trzaskowski, zięć Zygmunta Milczarka.- W pewnym momencie prąd włączył się i wyłączył. Po chwili w oborze strasznie zaczęły wyć krowy.
Mężczyzna wybiegł do obory. Chciał wyprowadzić zwierzęta. Niewiele brakowało, by prąd poraził także jego. Wówczas o całym zajściu powiadomiono straż pożarną i energetykę. Straty w gospodarstwie oszacowano na ok. 120 tys. zł. Pan Zygmunt stracił ponad połowę stada. Przyznaje, że nie wie, co będzie dalej.
- Dla nas to prawdziwa tragedia - mówi Zygmunt Milczarek z Jankowa. - W jednej chwili straciłem główne źródło utrzymania.
Na miejscu pojawił się też Krzysztof Lisiecki, wójt gmin y Piątek.
- Jeszcze nigdy nie było na naszym terenie takiego nieszczęścia - mówi Krzysztof Lisiecki. - Postaramy się pomóc. Na pewno rodzina zostanie zwolniona od podatku rolnego. Zaoferowałem również pomoc naszych prawników. Gospodarze są bowiem ubezpieczeni.
Martwe zwierzęta zostaną przekazane do utylizacji.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?