Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest mieszkańców Długołęki. Nie chcą żyć w sąsiedztwie olbrzymiej indyczarni!

Łukasz Janikowski
Łukasz Janikowski
Grupa mieszkańców Długołęki w gminie Strzelce w powiecie kutnowskim nie zgadza się na wybudowanie pod ich oknami olbrzymiej fermy indyków. Uważają też, że w swojej walce są osamotnieni, a władze gminy nie zrobiły nic, by powstrzymać realizację inwestycji.

Grupa mieszkańców Długołęki w gminie Strzelce nie chce żyć w sąsiedztwie fermy indyków, składającej się z trzech liczących po 120 metrów długości indyczników (dwóch nowych i jednego rozbudowanego z istniejącego budynku inwentarskiego) wraz zapleczem technicznym. Obawiają się uciążliwości związanych z przykrym zapachem, unoszącym się w powietrzu pyłem i hałasem. Ferma ma powstać w bliskim sąsiedztwie ich domów - najmniejsza odległość od budynków mieszkalnych to 76 metrów. Ferma ma powstać w środku wsi, na terenie po byłej rolniczej spółdzielni produkcyjnej, który kupił inwestor z powiatu gostynińskiego. Mieszkańcy uważają, że władze gminy ignorują ich stanowisko.

Nie chcemy tego pod nosem!

Ludzie, których domy znajdują się w sąsiedztwie projektowanej fermy, nie chcą nawet wyobrażać sobie, jak będzie wyglądało ich życie po wybudowaniu indyczników.

- Prosiliśmy, żeby został zmieniony plan zagospodarowania przestrzennego i nic. Zero interwencji, tylko idź sobie, pogadaj - słyszymy od mieszkańców Długołęki. - Indyki bardziej śmierdzą, niż świnie. Inwestor ma też inną działkę, z dala od domów mieszkalnych, czemu nie stawia tam? Tu mieszkają dzieci, będziemy mieli to wszystko pod nosem. Droga już jest zniszczona, strach pomyśleć, co będzie, jak oni będą tędy jeździć.

- Jeżeli samorząd działa na terenie tej gminy, to ma działać dla mieszkańców - mówi Tomasz Grabowski, radny gminy Strzelce. - To jest pierwszy punkt ustawy o samorządzie. Gmina ma tworzyć wspólne dobro. Gmina Szczawin na przykład w ogóle nie pozwala na realizację takich ferm na swoim terenie, to tu się będzie stawiać.

Tajna ferma indyków?

Według mieszkańców realizację inwestycji zablokowało w tym roku bocianie gniazdo, które znajduje się na kominie budynku byłej spółdzielni. Z końcem lata bociany jednak odleciały. We wsi obawiają się, że teraz nie będzie żadnych przeszkód do rozpoczęcia budowy. Sprawa ciągnie się od 2016 roku, ale mieszkańcy utrzymują, że informacja o planowanej budowie fermy była przed nimi ukrywana.

- Z dokumentacji wywnioskowałem, że wcześniej dwie decyzje władz gminy Strzelce były negatywne, a teraz wydano pozytywną - wyjaśnia Tomasz Grabowski. - Wszystkie instytucje, do których się odwoływano, podkreślały że niezależnie od ich opinii ostateczna decyzja należy do wójta.

- Z ekspertyzy przyrodniczej wynika, że były z nami prowadzone rozmowy. Tymczasem nikt z nami nie rozmawiał - twierdzą mieszkańcy Długołęki. - Nie było żadnych konsultacji, nikt nas nie informował. Poinformowaliśmy o tym inspekcję ochrony środowiska. Czujemy się oszukani, zaniedbani, potraktowano nas z góry. Kiedy zagroziliśmy, że będziemy domagać się rekompensaty za utratę wartości naszych nieruchomości, zaśmiano nam się w twarz, że nikt tego nie zwróci. To tak wygląda, jakby próbowano zamknąć nam usta, sugerując, że nic nam się nie należy.

Mieszkańcy wsi zapowiadają, że będą walczyć o powstrzymanie realizacji inwestycji. Nie wykluczają, że zaskarżą do sądu decyzję wójta i wystąpią na drogę cywilną przeciwko gminie. Zapowiadają też indywidualne pozwy cywilne przeciwko inwestorowi, od którego będą domagać się zadośćuczynienia za utratę wartości ich nieruchomości.

Mieszkańcy mają prawo się odwołać
Pomimo kilkukrotnych prób nawiązania kontaktu nie udało nam się porozmawiać z inwestorką, która chce wybudować fermę w Długołęce. Z dostępnej nam dokumentacji wynika jednak, że przygotowania są już na ostatniej prostej. Gotowe są już ekspertyzy przyrodnicze, raporty oddziaływania na środowisko i wyliczenia projektowanej emisji hałasu, gazów, pyłów i innych zanieczyszczeń. Władze gminy stoją zaś na stanowisku, że w sprawie planowanej fermy indyków zrobiły wszystko, na co pozwalało im prawo.

– Gmina Strzelce ma kompetencje w zakresie wydawania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych i warunkach zabudowy – informuje Tadeusz Kaczmarek, wójt gminy Strzelce. – W przypadku ttego typu inwestycji inwestor zobowiązany jest do przedstawienia raportu środowiskowego. Powiatowy Inspektor Sanitarny oraz Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska po przeanalizowaniu warunków środowiskowych wydaje opinię pozytywną lub negatywną. Urząd odpowiedzialny za wydanie decyzji środowiskowej powinien wydać rozstrzygnięcie zgodne z takimi opiniami.

Wójt gminy Strzelce przypomina też, że niedopuszczalne,aby gmina działała sprzecznie z prawem czy pozyskanymi opiniami. Odrzuca też oskarżenia o to, że pozostała głucha na protesty mieszkańców Długołęki.

– Biorąc pod uwagę przejrzystość prawa administracyjnego i poszanowanie wszystkich obywateli, kierowanie pytań o "zablokowanie inwestycji" jest co najmniej nie na miejscu – uważa wójt Tadeusz Kaczmarek – Podchodzenie do sprawy w ten sposób sugerowałoby, że funkcjonariusze publiczni zaangażowani są w rozstrzygnięcia sporów społecznych, które często są sporami sąsiedzkimi. Po przeprowadzeniu wnikliwego postępowania dowodowego w powyższej sprawie wydane zostały decyzje administracyjne, a strony niezadowolone z rozstrzygnięcia mają prawo zaskarżenia decyzji. – kończy wójt gminy Strzelce

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kutno.naszemiasto.pl Nasze Miasto