Spółdzielnia Mieszkaniowa Łęczycanka. Janusz Muszyński chce pracować w spółdzielni

Janusz Muszyński był prezesem od 9 września 2013 roku do 10 stycznia 2014 roku. Umowę miał na rok, bez okresu wypowiedzenia. Nowa rada, której przewodniczącym jest Waldemar Augustyniak, odwołała go ze stanowiska.

Głównym powodem miała być utrata zaufania spółdzielców oraz nieprawny wybór Muszyńskiego na prezesa. Jak podawała rada, zgodnie z uchwałą z 2012 roku, prezes spółdzielni wybierany jest w drodze konkursu. W tym przypadku stara rada po odwołaniu (we wrześniu 2013 r. - red.) prezesa Jarosława Szymańskiego, nie ogłaszała nowego konkursu, a wybrała na prezesa drugą osobę, która dostała najwięcej głosów w ostatnim ogłoszonym konkursie, czyli w lipcu (Jarosław Szymański dostał 5 głosów, a Janusz Muszyński 4 - red.).

Czytaj więcej: Rada odwołała Jarosława Szymańskiego i Jolantę Marciniak. Powołała też nowy zarząd

Muszyńskiemu skończyło się właśnie zwolnienie i przyszedł do spółdzielni z pełnomocnikiem Iwoną Janiuk, która jest też adwokatem łęczyckiego magistratu i starostwa. Były prezes uważa odwołanie za bezprawne, twierdzi, że nadal jest pracownikiem spółdzielni. Domaga się także wypłaty odszkodowania i otrzymania zatrudnienia w spółdzielni do 9 września, czyli do końca umowy, która została mu wypowiedziana.

Rada zwołała nadzwyczajne zebranie. Członkowie nie zgodzili się na propozycję i pozostali przy tej, którą proponowali Muszyńskiemu podczas wypowiadania umowy, czyli wypłatę dwumiesięcznego wynagrodzenie. Muszyński odmówił. Sprawa już trafiła do sądu pracy.