MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Strażak zmarł po upadku na grób, prokurator wyjaśnia powody tragedii

Justyna Szymańska
Tragiczna śmierć młodego strażaka wstrząsnęła mieszkańcami Góry św. Małgorzaty
Tragiczna śmierć młodego strażaka wstrząsnęła mieszkańcami Góry św. Małgorzaty fot. Justyna Szymańska
Prokuratura Rejonowa w Łęczycy wyjaśnia sprawę śmierci 20-letniego Jakuba, strażaka ochotnika, który zmarł w nocy ze środy na czwartek w szpitalu w Kutnie.

Doniesienie do prokuratury na zaniedbania lekarzy złożyła rodzina tragicznie zmarłego mężczyzny.

- Wczoraj przeprowadzono sekcję zwłok 20-latka - informuje Monika Piłat, prokurator rejonowy w Łęczycy. - Zabezpieczyliśmy dokumentację lekarską, ustalamy też dokładne okoliczności wypadku - dodaje.

Niespodziewana śmierć 20-letniego Jakuba poruszyła całą gminę Góra św. Małgorzaty pod Łęczycą. Młody mężczyzna trafił do szpitala w Kutnie po upadku z wysokości sześciu6 metrów. Stało się to dokładnie tydzień temu...

W minioną sobotę ksiądz z miejscowej parafii wynajął podnośnik, by na cmentarzu w Górze św. Małgorzaty ściąć konary drzew, które zagrażały uszkodzeniem pomników. O pomoc w przycięciu gałęzi poprosił parafian i druhów z OSP. Jakub razem z 28-letnim naczelnikiem OSP i jednocześnie strażakiem zawodowym wszedł do kosza, zamontowanego na podnośniku. Sprzęt wyniósł ich na wysokość sześciu metrów. Gdy mężczyźni ścinali konary, nagle kosz urwał się, a strażacy runęli na nagrobek. Wypadek wyglądał groźnie, choć początkowo wydawało się, że mężczyznom nic poważnego się nie stało. 28-latek miał złamaną kość w kolanie i trafił do szpitala w Łodzi. Jakuba, ze złamaną ręką i nogą, przewieziono najpierw do szpitala w Łęczycy, a następnie do szpitala w Kutnie, gdzie trafił na oddział chirurgii urazowo-ortopedycznej. Rodzina zmarłego twierdzi, że mężczyzną nie zajęto się należycie.

- Jakuba potraktowano tak, jakby spadł z roweru - mówi pani Edyta, matka chrzestna tragicznie zmarłego ochotnika. - Nie zrobiono mu na początku żadnego prześwietlenia ani rezonansu. Uspokajano nas, że wszystko będzie dobrze, że lekarze poradzą sobie. W poniedziałek okazało się, że nie pracują nerki Jakuba. Przewieziono go do Zgierza, a potem znów wrócił do Kutna. Dzień później miał problemy z oddychaniem. Zaintubowano go, był w śpiączce farmakologicznej. Siostra Jakuba prosiła o wydanie dokumentacji, by skonsultować się z profesorem z Łodzi, ale odmówiono jej tego. W środę w nocy Jakub już nie żył.

- Pacjent trafił do nas w stanie ogólnym ciężkim - mówi tymczasem lek. med. Jacek Marynowski, dyrektor szpitala w Kutnie. - Obrażenia były bardzo duże. Lekarze zrobili wszystko, by ratować młodego mężczyznę. Konsultowali się z medykami w Łodzi. Niestety, pomimo wysiłku i intensywnego leczenia 20-latka nie udało się uratować.

- To, co się stało, to wielka tragedia - mówi Mariusz Wrana, mieszkaniec Ambrożewa, w gminie Góra św. Małgorzaty. - Znam całą rodzinę Jakuba. Nieraz pracowałem u nich w polu. Gdy dowiedziałem się o wypadku, nikt z nas nie sądził, że skończy się on w ten sposób.

- W głowie mi się nie mieści, jak do tego wszystkiego mogło dojść - mówi sprzedawczyni ze sklepu w Górze św. Małgorzaty. - Jakub był bardzo dobrym chłopakiem. Uczynny, pomocny. Cała jego rodzina to wspaniali ludzie, rzadko można teraz spotkać tak życzliwe osoby. Ciężko mi mówić. Taki dramat i jeszcze ten wypadek na świętym miejscu.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto