Przypomnijmy, że pracownicy zieleni miejskiej, która prowadzi łęczyckie przytulisko, zgłosili policji, że w ciągu kilku dni padło piętnaście psów. Według pracowników, czworonogi miały zostać przez kogoś otrute. Policjantom nie udało się jednak zabezpieczyć na miejscu żadnych dowodów.
Okazało się bowiem, że dwanaście z piętnastu zwierząt zostało już spalonych. Psy zostały zutylizowane decyzją dwóch lekarzy - weterynarza opiekującego się
czworonogami ze schroniska i lekarza powiatowego. Pozostałe psy zostały wysłane na specjalistyczne badania do Łodzi i Wrocławia.
- Przeprowadzone w Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu badania jednego z psów zabezpieczonych przez pracowników łęczyckiego schroniska wykazały obecność azotu w żołądku czworonoga - informuje Dariusz Kupisz, rzecznik prasowy łęczyckiej policji. - Stwierdzone ślady substancji mają taki sam charakter, jak na przykład substancje, wchodzące w skład pestycydów stosowanych w rolnictwie czy środkach dezynfekcyjnych powszechnie używanych w higienie ludzi - dodaje.
Jak informuje nas rzecznik policji, spożycie takiej substancji może spowodować śmierć zwierzęcia już w ciągu kilkunastu minut.
Sprawa została przekazana do łęczyckiej prokuratury. - Rzeczywiście dokumentacja z badań toksykologicznych psa już do nas dotarła - mówi Monika Piłat, prokurator rejonowy w Łęczycy. - Więcej o sprawie będę mogła powiedzieć po dokładnym zapoznaniu się z aktami i wynikami opinii biegłego toksykologa - mówi Marzena Kazi-mierska, prokurator prowadząca sprawę.
- Na pewno jednak to, jakie będą konsekwencje, zależeć będzie od przyjętej kwalifikacji prawnej czynu. Jeśli okaże się, że pies lub psy były rzeczywiście otrute, będziemy mówić o zarzucie niehumanitarnego traktowania zwierząt. Oczywiście trzeba też udowodnić, że ktoś zrobił to umyślnie, ale na tym etapie śledztwa nie chcę jeszcze o niczym przesądzać - tłumaczy Kazimierska.
Co ciekawe, pracownicy zieleni miejskiej odnaleźli psa stróżującego, który zaginął bez śladu w tym samym czasie, kiedy miały miejsce tajemnicze zgony czworonogów.
Arona, bo tak nazywał się pies, który pilnował przytuliska, znaleziono w oczku wodnym i to na terenie samego schroniska. Zwłoki czworonoga były wcześniej niewidoczne, bo mały zbiornik wodny przykrywała w całości gruba warstwa lodu. Zwłoki psa zostały przekazane przez policję do badań toksykologicznych.
- Niestety, nie potrafię odpowiedzieć, co dzieje się z psem znalezionym w oczku wodnym - mówi Michał Tomczyk, dyrektor zieleni miejskiej. - Cały czas czekamy na dalsze działania policji w tym temacie.
Podczas trzech przeprowadzonych w ostatnim czasie w przytulisku kontroli powiatowy lekarz weterynarii nie stwierdził tam żadnych nieprawidłowości.
Skontaktuj się z redakcją pod adresem mailowym [email protected]
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?