- Dzieci pozostawione bez opieki dorosłych przyszły bawić się nad staw - relacjonuje łęczycanin, który życzył sobie zachować anonimowość. - Nagle kilkuletnia dziewczynka wpadła do stawu i zaczęła się topić. Na szczęście z pomocą przyszedł wędkarz i uratował jej życie - opowiada.
Udało nam się dotrzeć do mężczyzny, który ruszył z pomocą dziewczynce. - Widziałem dwójkę małych dzieci razem z kilkunastoletnią niepełnosprawną koleżanką, które bawiły się przy wodzie - mówi Tomasz Psiurski, były policjant. - W pewnym momencie z oczu zniknęła mi dziewczynka. Natychmiast pobiegłem dookoła stawu, bo przepłynięcie go zajęłoby mi więcej czasu. Kiedy dobiegłem na miejsce, jedynie brzuszek dziewczynki wystawał z wody jakieś 8 metrów od brzegu. Wskoczyłem i kiedy woda sięgnęła mojej szyi, zanurkowałem. Udało mi się złapać dziewczynkę za rękę i ją wyciągnąć - opowiada.
Opiekunowie dzieci mieli być w tym czasie na działce oddalonej od stawu o kilkaset metrów.
- Dziewczynka była przytomna, cały czas wykrztuszała wodę i bardzo mocno ściskała moją szyję kiedy niosłem ją na rękach do matki. Ta tłumaczyła, że dzieci miały iść tylko na huśtawki - dodaje.
Świadek, który nas poinformował, nie kryje też oburzenia faktem, że pogotowie nie mogło dostać się na "Irysa". - Wszystkie bramy są zamknięte, a klucze do nich ma tylko nieliczna grupa osób - zaznacza.
- Rzeczywiście otwarta była tylko furtka i lekarz powiedział, że następnym razem przebije się karetką przez bramę. Powinniśmy pilnować dzieci, bo u progu wakacji mogło dojść do wielkiej tragedii - alarmuje Psiurski.
Jak udało nam się ustalić, że dziewczynka ma zapalenie płuc i wciąż przebywa na obserwacji w szpitalu.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?