- Spółdzielnia ma zaspokoić potrzeby obywateli, to co się wyprawia, to lekceważenie nas - krytykuje grupa spółdzielców. - Najważniejsze decyzje zapadają w gronie "zaufanych".
W mieście wybuchły kontrowersje dotyczące złego informowania członków przez spółdzielnię, zbyt dużej ilości cząstkowych walnych zebrań i szybkiego wyboru nowego prezesa. A to zaledwie kilka spraw.
- To przerodziło się w prywatny folwark - mówi Józef Mroczkowski, członek spółdzielni.
Z powodu złego stanu zdrowia funkcji prezesa nie piastuje już Marek Kowalski, choć nadal jest zatrudniony na tym stanowisku. Kilka dni temu rada odwołała go i szybko wybrała na jego miejsce Jerzego Kacalaka. - Nie powinno się długoletniego prezesa odwoływać tak po prostu - twierdzi mieszkanka ul. Dominikańskiej.- Gdyby nie czuł się na siłach, sam zrezygnowałby ze stanowiska.
- Żeby móc podejmować decyzje, zarząd musi mieć trzy osoby, a pan Kowalski nie jest w stanie uczestniczyć w zebraniach - twierdzi tymczasem Konstancja Chodorowska, zastępca prezesa "Łęczycanki". Jeszcze przed rozpoczęciem cząstkowych walnych zebrań, których jest aż 14, w mieście pojawiły się ulotki, w których apelowano, by członkowie przyszli na zebrania: "Zapytajcie dlaczego jesteśmy lekceważeni i poniżani. Dość tego, pora na zmiany. "- czytamy w ulotkach.
- Tak podzielono mieszkańców i bloki, żeby była mała frekwencja na zebraniach i żeby zarząd o wszystkim mógł sam decydować - mówi Wojciech Bogusiewicz, członek spółdzielni.
Apele pomogły. Na cząstkowym walnym zebraniu w miniony poniedziałek stawiły się tłumy. Sytuacja przerosła oczekiwania zarządu, który przed wejściem do sali ustawił ochronę. Rozpętała się prawdziwa burza. - Swój na swego? Jak tak może być? - pyta Grażyna Kamińska, członek SM. - My chcemy zobaczyć co robi się z naszymi pieniędzmi, to jest niedopuszczalne!
Jak na razie niewiele na temat spółdzielni dowiemy się od nowego prezesa. - O priorytetach możemy porozmawiać za tydzień, na razie muszę zapoznać się z sytuacją - mówi Jerzy Kacalak.
Zastępca zaś podczas walnego miała opory przed podaniem najniższej i najwyższej pensji w spółdzielni. Tymczasem gwiazdą wieczoru okazał sie radca prawny. - To ja pana utrzymuję - mówił do Krzysztofa Urbańskiego, kandydata do rady.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?