Jedno drzewo przewróciło się na druty, zerwało je, pozbawiając prądu mieszkańców.
- Kilka dni czekaliśmy aż ktoś się nami zainteresuje - żali się pani Alina Wiśniewska, mieszkanka Gledzianowa. - To są kpiny. Rozumiem, że po tej wichurze było dużo awarii, ale jak można zostawić nas przez tyle czasu bez prądu. Zmarnowało się jedzenie w lodówce. Nic nie mogliśmy zrobić - dodaje.
Firma Energa tłumaczy, że przez Gledzianów przechodzi linia niskiego napięcia. Brygady, które pracowały w terenie, w pierwszej kolejności usuwały awarie na liniach średniego napięcia. - Skala tych awarii była naprawdę duża, dlatego ostatnie uszkodzenia w sieci niskiego napięcia były naprawiane jeszcze wczoraj - mówi Aldona Niedzielak, rzecznik prasowy płockiego oddziału Energa- -Operator. - Właściwie został nam już tylko powiat kutnowski, gdzie w weekend występowały największe problemy z dojazdem - dodaje rzeczniczka firmy.
- Pracownicy przyjechali jednego dnia, powiedzieli nam, że potrzebny jest ciężki sprzęt i przyjadą następnego dnia rano. Niestety, nie pojawili się - dodaje pani Wiśniewska.
Pracownicy Energi wczoraj dojechali na miejsce. Podłączyli prąd do domów. Ale problem nie zniknął. Nad drutami cały czas wiszą konary, a przy słupach rosną stare drzewa. W każdej chwili mogą one przewrócić się na linię i znów pozbawić mieszkańców dostaw energii elektrycznej. Przedstawiciele Urzędu Gminy twierdzą jednak, że nic w tej sprawie nie mogą zrobić. - Przycięciem gałęzi, które zagrażają linii, powinien zająć się zakład energetyczny - mówi Krzysztof Bojarski, inspektor ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Witoni.
- Systematycznie robimy wycinkę gałęzi w takich miejscach. Jeśli są punkty bardziej problematyczne, mieszkańcy mogą zgłaszać nam to pod nr telefonu 991. Wtedy przyjeżdżamy nawet następnego dnia - mówi rzecznik Aldona Niedzielak.
Tymczasem wycinką całych drzew, które zagrażają linii, nie zajmie się już zakład energetyczny. Drzewa może usunąć jedynie właściciel działki, na której one stoją. - Nie jesteśmy właścicielem drzew, rosnących obok tego, które ostatnio przewróciło się na linię. Drzewa rosną na prywatnej nieruchomości - dodaje Bojarski.
Właścicielem terenu, na którym rosną drzewa, niepokojące ludzi, jest firma Reklama Radiowo-Telewizyjna w Łodzi. - Nie wiedziałam, że jest tam taki problem. Ze swojej strony postaram się pomóc - mówi Ewa Kubasiewicz, wspólnik firmy. – Żeby wyciąć trzeba musi być zachowana procedura, najpierw wójt pojedzie i oceni, czy drzewa nadają się do wycinki i jeśli tak, będzie wnioskował do nas o pozwolenie na wycięcie.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?