Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzy pokolenia patriotów z Oraczewa [ZDJĘCIA]

Łukasz Janikowski
Zima 1935 roku. Gospodarze z Oraczewa pozują z pługiem wykonanym w prezencie imieninowym  dla marszałka J. Piłsudskiego. Ignacy Kamiński trzyma buńczuk, Zygmunt Olczak przy pługu od lewej strony
Zima 1935 roku. Gospodarze z Oraczewa pozują z pługiem wykonanym w prezencie imieninowym dla marszałka J. Piłsudskiego. Ignacy Kamiński trzyma buńczuk, Zygmunt Olczak przy pługu od lewej strony Archiwum rodzinne
Wnuczka Ignacego Kamińskiego opowiada o trudnych okupacyjnych losach swojej rodziny. Dziś mijają dokładnie 74 lata od chwili, w której jej ojciec zapłacił straszliwą cenę za swój patriotyzm i walkę o wolną ojczyznę.

Dla Polaków urodzonych po II Wojnie Światowej lata 1939 - 1945 są równie zamierzchłe, co średniowiecze. Ten okres znają wyłącznie z filmów i książek. Wciąż jednak żyją osoby, dla których mimo upływu lat doświadczenia z czasów okupacji niemieckiej są tak świeże, jakby wydarzyły się wczoraj. Świadomi własnego przemijania chcą podzielić się wspomnieniami z czasu, gdy ich codziennością był strach, niepewność i bezsilność wobec tragedii, jaka dotykała ich rodziny.

Poseł, rzeźbiarz i samouk

Aby zrozumieć losy trzech pokoleń rodziny Wacławy Raczyńskiej, która zdecydowała się o nich opowiedzieć, trzeba cofnąć się do postaci jej dziadka, Ignacego Kamińskiego - posła PSL „Piast“ na sejm ustawodawczy 1919 roku i jednego z najwybitniejszych rzeźbiarzy ludowych z Łęczycy, który jako pierwszy zaczął rzeźbić diabła Borutę i inne łęczyckie demony. We wsi do dziś stoi kapliczka jego autorstwa, a w zbiorach muzeum w Łęczycy znajduje się wiele rzeźb, które wyszły spod jego ręki. W Oraczewie w gm. Witonia osiadł w 1925 roku, kiedy kupił tu 10-hektarowe gospodarstwo.

- Dziadek był samoukiem - wspomina Wacława Raczyńska. - W szkolnych ławach nie spędził ani jednego dnia, mimo to potrafił czytać i pisać. Miał też wybitny talent oratorski. Przemówienia wygłaszał z głowy, nie pisał ich. Pamiętam jak kiedyś witał w parafii biskupa - tekst powtórzył sobie raz, w drodze do kościoła. Rodzina dziadka pochodziła z Litwy. Mieli tam wielki majątek, ale go stracili.

Losy Twojej rodziny są ciekawe? Opiszemy je, niech dowiedzą się inni. Tel. (24) 721 85 65

Rodzina do dziś przechowuje kserokopie listów autorstwa Ignacego Kamińskiego. Czytając je trudno uwierzyć, że pisał je człowiek bez formalnego wykształcenia. Pismo jest staranne i dokładne, a treść świadczy o niezwykłej wiedzy i intelekcie.

Z córką Kamińskiego ożenił się Zygmunt Sobczak - ojciec pani Wacławy. W Oraczewie miał kuźnię, ale udzielał się też w organizacjach patriotycznych i proobronnych. Spod jego ręki wyszedł miniaturowy pług, który był darem mieszkańców Oraczewa dla marszałka Józefa Piłsudskiego. W czwartek 26 stycznia miną 74 lata od jego śmierci.

Śmierć w katowni gestapo

Zygmunt Sobczak szybko zaangażował się w działalność podziemną, która doprowadziła do jego aresztowania.

- Ojciec działał w AK. Ja nosiłam gazetki, które czytał i kolportował dalej - wspomina Wacława Raczyńska. - Ktoś jednak wydał blisko 70 osób z okolic Łęczycy. Przyjechał czarny samochód, wysiedli Niemcy i zaczęła się rewizja, łącznie z odrywaniem podłóg w domu. Chciałam biec po mamę, która pracowała u Niemki przy marchwi. Ci z gestapo zabronili. Ojciec siedział już w samochodzie. Nosił portmonetkę podkówkę, w której na niewielkiej kartce miał listę osób w jego organizacji. Nie wiem, czy tym Niemcom pan Bóg rozum odebrał, że tego nie znaleźli. Jeden siedział przy nim w samochodzie, a dwóch poszło robić przeszukanie. Myśleli chyba, że ojciec chce nam pokiwać, a on przez uchylone okno zdołał wyrzucić tę portmonetkę. Matka ojca, kiedy to zobaczyła, nakryła ją nogą, a matka, kiedy już auto odjechało, natychmiast spaliła tą kartkę, i wszystkie gazetki, jakie były schowane w sianie, a gestapo ich nie znalazło.

Rodzina udała się na posterunek niemieckiej żandarmerii w Witoni. Tam dowiedzieli się, że ojca zatrzymano za sprawy polityczne i trzeba go szukać w więzieniu gestapo przy ulicy Sterlinga w Łodzi (co ciekawe, po wojnie w ty samym obiekcie mieściło się więzienie Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i nadal trafiali tam więźniowie polityczni).

Rodzina od września do stycznia 1943 r. co tydzień na pieszo chodziła z Oraczewa do Ozorkowa. Stamtąd odbierała brudne ubrania, które wiele mówiły o tym, co ojciec pani Wacławy przechodził w hitlerowskiej katowni.

- Koszule były całe we krwi, kalesony posikane. Tak bardzo go bili - wspomina mieszkanka Oraczewa. - Przez jakiś czas ludzie, z którymi współpracował w podziemiu, spali w polu. Bali się, że ich wyda, a on nikogo nie wydał. Z więzienia trafił do szpitala, gdzie zmarł. Kiedy weszliśmy do kostnicy zabrać ciało, by je pochować, naliczyliśmy jeszcze czternaście innych. Ciała były porozrzucane w bezładzie. Pamiętam, że zamiast na ojca, patrzyłam na leżącą na posadzce dziewczynę. Jej włosy były rozrzucone, a my po tych włosach chodziliśmy, żeby do ojca dojść. Te wszystkie ciała była z więzienia. Ostatni list ojciec napisał 3 stycznia 1943 roku. Do mamy pisał „Troszcz się o dzieci, a nie o mnie“.

Matka pani Wacławy po wojnie wyszła drugi raz za mąż, za weterana wojny polsko - bolszewickiej. Kolejne pokolenia przychodziły na świat, rodzina rozjechała się po Polsce i świecie, ale patriotyzm w niej nie zaginął. Jej wnuk po zdaniu matury swoją przyszłość wiąże z wojskiem, niedawno składał przysięgę.

Pani Wacława ma jeszcze jedno wojenne wspomnienie. Armia Czerwona, która wyzwalała Polskę w styczniu 1945 roku, raczej nie prezentowała się, tak, jak na propagandowych filmach z czasów PRL.

- Oni tak bardzo nam pomagali, że całe stada krów gnali na wschód - podsumowuje. - Oswobodzili nas bardzo. Małe prosiaki zabijali, opalali słomą ze stert i jedli. A jak wyglądali, to pożal się Boże. Pamiętam dokładnie dziurawe mundury i karabiny uwiązane na sznurkach.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto