To musiała być szybka jazda, a dziewczyna nie opanowała pojazdu. Quad przewrócił się na zakręcie, przygniatając najmłodszą pasażerkę. Karinka w krytycznym stanie trafiła do szpitala. Zawiózł ją tam wój. Lekarze nie uratowali jej życia, dziecko zmarło wczoraj nad ranem.
Okazuje się, że 14-latka zorganizowała młodszym dzieciom przejażdżkę nie mówiąc o tym dorosłym. Dziewczyna jest w ogromnym szoku. Pozostała dwójka uczestników doznała niegroźnych stłuczeń. Z uwagi na stan rodziców dziecka nie było możliwe ich przesłuchanie. Pojazd, będący własnością ojca 14-latki, został zabezpieczony przez policję.
Na drogach publicznych coraz częściej możemy spotkać quady. Policja przypomina, że użytkownicy tych pojazdów są zobowiązani, jak i zwykli kierowcy, do znajomości przepisów drogowych.
Także w środę ale już w Marynkach, w gminie Góra Świętej Małgorzaty, 10-letnia Monika koło swojego domu zginęła potrącona przez samochód. Do tragedii doszło o godzinie 10 na drodze wojewódzkiej nr 703 (między Łęczycą a Piątkiem).
Policja mówi, że ford transit kierowany przez 51-letniego mieszkańca gminy Góra Św. Małgorzaty uderzył Monikę, która nagle wbiegła na jezdnię. 10-latka odbiła się od pojazdu, ale została ciężko ranna w głowę. Zmarła na miejscu. Kierowca był trzeźwy.
Policjanci szukają świadków, którzy pomogliby w ustaleniu przebiegu zdarzeń. - Auto uderzyło dziewczynkę w głowę bocznym lusterkiem, kiedy ta przechodziła na drugą stronę jezdni - mówi Dariusz Kupisz z Komendy Powiatowej Policji w Łęczycy.
Mieszkańcy wsi nie mogą opanować łez opowiadając o tragedii. Anita Szczepaniak, właścicielka sklepu spożywczego w Marynkach, znała dziewczynkę. - Monika ze swoją niepełnosprawną ciocią codziennie przychodziły do mojego sklepu - mówi. - Była zawsze taka grzeczna, zawsze uśmiechnięta. Została adoptowana przez swojego dziadka. To on ją wychowywał. Matko Boska, jak on to wszystko przeżyje.
- To był aniołek, a nie dziecko - mówi Józef Bąkowicz, sąsiad rodziny, u której mieszkała 10-latka. - Samego wypadku nie widziałem, ale pobiegłem na miejsce zaraz po zdarzeniu. Nie mogłem powstrzymać łez. Jeszcze pół godziny wcześniej widziałem dziewczynkę i jej ciocię, jak szły do sklepu. Z tego co wiem chwilę później miała pojechać z dziadkiem do Łęczycy - opowiada Bąkowicz.
Jeden z mieszkańców mówi, że Karinka przypomniała sobie, że nie zabrała ze sobą chusteczek higienicznych. Postanowiła więc wrócić po nie do domu. Bez namysłu odwróciła się i wbiegła na drogę. Prosto pod nadjeżdżający samochód.
Samochód ten został zabezpieczony przez łęczycką policję. Biegły przeprowadzi teraz oględziny pojazdu.
- Trudno w tym momencie stwierdzić, czy kierowcy postawione zostaną jakieś zarzuty. Mężczyzna był trzeźwy. Pojazd zatrzymał się po dwudziestu metrach, dlatego jego prędkość nie mogła być duża - twierdzi Dariusz Kupisz, naczelnik łęczyckiej drogówki.
Tak tragiczne wypadki w Łódzkiem zdarzają się rzadko. W 2010 roku nie było żadnych ofiar wśród dzieci do lat 6, ale w przedziale wiekowym 7-14 lat na drogach zginęło już dwoje dzieci. W grupie od 15 do 17 lat śmierć poniosło troje młodych ludzi. W powiecie łęczyckim od paru już lat nie było wypadków śmiertelnych z udziałem dzieci, ten był pierwszym od długiego czasu.
Natomiast w powiecie kutnowskim, w Sójkach, miał miejsce jeden wypadek, który zakończył się śmiercią czerech osób. Wydarzyło się to 22 lipca 2010 r. Harcerze w wieku 14-17 lat wracali z obozu w Ostródzie. Ich volvo zderzyło się samochodem ciężarowym.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?